Szczegóły wymiany
Status Wymiany:
Odebrane
Ocena wystawiona przez Zamawiającego:
5 - wyśmienicie
Wybrana forma wysyłki:
list zwykły
list zwykły
Data zamówienia: 2016-10-16 18:46
Data realizacji: 2016-10-19 20:05
Data odbioru: 2016-10-27 12:13
Data realizacji: 2016-10-19 20:05
Data odbioru: 2016-10-27 12:13
Pasażerka
Stan: dobry / widoczne ślady użytkowania
stan dobry jak na swój wiek, 1 wyd. brak obwoluty
99PKT 9,90zł
Forma wysyłki
list zwykły
Zasięg wysyłki
Polska
Czas realizacji
5 dni roboczych
Szczegóły przedmiotu
- Autor: Posmysz Zofia
- Gatunek: Literatura piękna
- Format: miękka okładka
- Rok wydania: 1962
- Język: polski
- Wydawca: Czytelnik
- Opis fizyczny: str. 150
Opis przedmiotu
Pierwsze w literaturze pięknej ujęcie rzeczywistości obozu koncentracyjnego i zagłady z punktu widzenia oprawców. Najpierw, w 1959 roku, powstało jako słuchowisko radiowe Pasażerka z kabiny 45 (reżyseria Jerzy Rakowiecki, w obsadzie m.in. Aleksandra Śląska i Jan Świderski). W roku 1960 jako widowisko telewizyjne Pasażerka (reżyseria Andrzej Munk, w rolach głównych: Ryszarda Hanin, Zofia Mrozowska, Edward Dziewoński). W 1961 Zofia Posmysz napisała nowelę filmową, a następnie, wraz z Andrzejem Munkiem, scenariusz filmowy. Zdjęcia do filmu Pasażerka (reżyseria Andrzej Munk, w rolach głównych: Aleksandra Śląska, Anna Ciepielewska, Marek Walczewski) przerwała śmierć reżysera; dzieło, zmontowane przez współpracowników Munka, weszło na ekrany we wrześniu 1963 roku. Po ukończeniu scenariusza Zofia Posmysz nie brała już udziału w realizacji filmu, pracowała natomiast nad wersją powieściową, którą opublikowała w 1962 roku.
Pasażerka została przełożona na piętnaście języków. W 1968 roku w ZSRR powstała wersja operowa powieści (libretto Jurij Łukin i Aleksander Miedwiediew, muzyka Mieczysław Weinberg). Pasażerka była też adaptowana, w Polsce i zagranicą, na scenę teatralną.
Powieść dzieje się w ciągu dwóch dni na luksusowym transatlantyku. Płyną nim z Hamburga do Rio de Janeiro Liza i Walter Kretschmerowie. On zdobył wreszcie zadowalającą go posadę radcy ambasady zachodnioniemieckiej w Brazylii, ona cieszy się na myśl o towarzyskiej pozycji żony dyplomaty. Oboje z nadzieją witają odmianę losu. Oddają się rozrywkom, na jakie nie było ich wcześniej stać. Walter toczy dyskusje z amerykańskim dziennikarzem Bradleyem, który w 1945 roku wyzwalał obóz w Dachau, uczestniczył w denazyfikacji Niemiec, a teraz, 16 lat po wojnie, niepokoi go w Niemczech brak poczucia winy i skruchy.
Liza traci równowagę na widok jednej z pasażerek. Wyznaje mężowi, że przypomina jej więźniarkę z Auschwitz. Walter jest zdruzgotany. Żona nie przyznała mu się do służby w SS i pracy w kacecie. Jeśli przeszłość Lizy wyjdzie na jaw, to będzie kres jego kariery dyplomatycznej - albo ich małżeństwa. Żąda od niej całej prawdy. Sam porzuca pobłażliwy ton, z jakim odpierał zarzuty Bradleya, broni się. Narażał życie, by się nie ześwinić. Wstąpił na ochotnika do Wehrmachtu, żeby nie pójść do SS i co prędzej "poszukał kuli", żeby odejść z frontu. Spowiada się przed Bradleyem i żąda spowiedzi od żony.
Liza przyznaje, że wierzyła w ideologię i była karną funkcjonariuszką SS. Do udziału w zbrodniach jednak się nie poczuwa. Nie biła więźniów. Do wymierzania kar uciekała się tylko wtedy, gdy niezastosowanie się do regulaminu ją samą naraziłoby na sankcje. W selekcji do gazu uczestniczyła raz tylko, i to pod przymusem; przełożeni z SS pilnie baczyli, żeby nikt nie uchylał się od współodpowiedzialności za całe zło obozu. Ale nie ma krwi na rękach. Liza boi się konfrontacji z pasażerką, która przypomina jej więźniarkę Martę. Kilka razy ocaliła jej życie, ale gdy odchodziła z Auschwitz, tamta Polka była w bunkrze śmierci. A mogłaby świadczyć na jej korzyść.
Marta była więźniarką uprzywilejowaną. Liza ją wybrała, przydzieliła do pracy kancelaryjnej, dokarmiała, pozwoliła nawet na widzenia z narzeczonym. Wyrwała ją z izby chorych, z której nie wychodziło się żywym. Przymykała oko na drobne wykroczenia przeciw regulaminowi; nie odebrała jej na przykład medalika, gdyż zorientowała się, że jest dla Marty cenną pamiątką. Coś w niej Lizę fascynowało. Chciała też mieć z niej korzyść: przy jej pomocy utrzymać w komandzie dyscyplinę. Raz i drugi ten zamiar się powiódł. Z czasem uprzytomniła jednak sobie, że Marta nie jest z nią szczera, prowadzi podwójną grę.
Podjęła wyzwanie. Postanowiła zdobyć jej duszę - albo złamać jej opór. Komando więźniarek, którym dowodziła, dobiegało swego kresu. Liza natomiast otrzymała w nagrodę za dobrą służbę prawo do zmiany miejsca pracy na lepsze, odejście z Auschwitz do któregoś z obozów na terenie Rzeszy. Zaproponowała Marcie, że zabierze ją ze sobą. Nie żądała nic w zamian. Tylko, żeby ta odeszła od koleżanek, skazanych już praktycznie na śmierć. Ale Marta odmówiła. - Należę do komanda - odpowiedziała Lizie.
Kretschmerowie upewnili się, że pasażerka to jednak Marta. Przeżyła. I rozpoznała Lizę. Walter postanowił, że w Lizbonie Liza zejdzie ze statku i dalszą podróż odbędzie samolotem, a o swej dalszej przyszłości zadecydują w Brazylii. Ale w porcie okazało się, że to Marta schodzi na ląd. Minęła Lizę bez słowa. Zostawiła ją z tajemnicą. Bradley chciał wrócić do przerwanej dyskusji, ale Walter nie chciał już rozmawiać o winie i skrusze.
Pasażerka została przełożona na piętnaście języków. W 1968 roku w ZSRR powstała wersja operowa powieści (libretto Jurij Łukin i Aleksander Miedwiediew, muzyka Mieczysław Weinberg). Pasażerka była też adaptowana, w Polsce i zagranicą, na scenę teatralną.
Powieść dzieje się w ciągu dwóch dni na luksusowym transatlantyku. Płyną nim z Hamburga do Rio de Janeiro Liza i Walter Kretschmerowie. On zdobył wreszcie zadowalającą go posadę radcy ambasady zachodnioniemieckiej w Brazylii, ona cieszy się na myśl o towarzyskiej pozycji żony dyplomaty. Oboje z nadzieją witają odmianę losu. Oddają się rozrywkom, na jakie nie było ich wcześniej stać. Walter toczy dyskusje z amerykańskim dziennikarzem Bradleyem, który w 1945 roku wyzwalał obóz w Dachau, uczestniczył w denazyfikacji Niemiec, a teraz, 16 lat po wojnie, niepokoi go w Niemczech brak poczucia winy i skruchy.
Liza traci równowagę na widok jednej z pasażerek. Wyznaje mężowi, że przypomina jej więźniarkę z Auschwitz. Walter jest zdruzgotany. Żona nie przyznała mu się do służby w SS i pracy w kacecie. Jeśli przeszłość Lizy wyjdzie na jaw, to będzie kres jego kariery dyplomatycznej - albo ich małżeństwa. Żąda od niej całej prawdy. Sam porzuca pobłażliwy ton, z jakim odpierał zarzuty Bradleya, broni się. Narażał życie, by się nie ześwinić. Wstąpił na ochotnika do Wehrmachtu, żeby nie pójść do SS i co prędzej "poszukał kuli", żeby odejść z frontu. Spowiada się przed Bradleyem i żąda spowiedzi od żony.
Liza przyznaje, że wierzyła w ideologię i była karną funkcjonariuszką SS. Do udziału w zbrodniach jednak się nie poczuwa. Nie biła więźniów. Do wymierzania kar uciekała się tylko wtedy, gdy niezastosowanie się do regulaminu ją samą naraziłoby na sankcje. W selekcji do gazu uczestniczyła raz tylko, i to pod przymusem; przełożeni z SS pilnie baczyli, żeby nikt nie uchylał się od współodpowiedzialności za całe zło obozu. Ale nie ma krwi na rękach. Liza boi się konfrontacji z pasażerką, która przypomina jej więźniarkę Martę. Kilka razy ocaliła jej życie, ale gdy odchodziła z Auschwitz, tamta Polka była w bunkrze śmierci. A mogłaby świadczyć na jej korzyść.
Marta była więźniarką uprzywilejowaną. Liza ją wybrała, przydzieliła do pracy kancelaryjnej, dokarmiała, pozwoliła nawet na widzenia z narzeczonym. Wyrwała ją z izby chorych, z której nie wychodziło się żywym. Przymykała oko na drobne wykroczenia przeciw regulaminowi; nie odebrała jej na przykład medalika, gdyż zorientowała się, że jest dla Marty cenną pamiątką. Coś w niej Lizę fascynowało. Chciała też mieć z niej korzyść: przy jej pomocy utrzymać w komandzie dyscyplinę. Raz i drugi ten zamiar się powiódł. Z czasem uprzytomniła jednak sobie, że Marta nie jest z nią szczera, prowadzi podwójną grę.
Podjęła wyzwanie. Postanowiła zdobyć jej duszę - albo złamać jej opór. Komando więźniarek, którym dowodziła, dobiegało swego kresu. Liza natomiast otrzymała w nagrodę za dobrą służbę prawo do zmiany miejsca pracy na lepsze, odejście z Auschwitz do któregoś z obozów na terenie Rzeszy. Zaproponowała Marcie, że zabierze ją ze sobą. Nie żądała nic w zamian. Tylko, żeby ta odeszła od koleżanek, skazanych już praktycznie na śmierć. Ale Marta odmówiła. - Należę do komanda - odpowiedziała Lizie.
Kretschmerowie upewnili się, że pasażerka to jednak Marta. Przeżyła. I rozpoznała Lizę. Walter postanowił, że w Lizbonie Liza zejdzie ze statku i dalszą podróż odbędzie samolotem, a o swej dalszej przyszłości zadecydują w Brazylii. Ale w porcie okazało się, że to Marta schodzi na ląd. Minęła Lizę bez słowa. Zostawiła ją z tajemnicą. Bradley chciał wrócić do przerwanej dyskusji, ale Walter nie chciał już rozmawiać o winie i skrusze.
Ostatnia zmiana: 2016-02-04 19:39
Komentarz Wystawiającego
Pozdrawiam i Dziękuję
Komentarz Zamawiającego
Dziękuję i pozdrawiam!!!