Facet starał się o posadę dyrektora ekonomicznego w pewnej firmie. Na rozmowie o pracę prezes pyta go:
- A w codziennym życiu udaje się panu oszczędnie gospodarować?
- Ależ oczywiście, na co dzień staram się żyć ekonomicznie!
- W porządku. Proszę wziąć tę pomarańczę. Proszę przyjść jutro i opowiedzieć mi, co pan z nią zrobił.
Facet wziął pomarańczę i poszedł do domu. W domu, niewiele myśląc, zjadł ją. Następnego dnia na spotkaniu prezes pyta go:
- No i co pan zrobił z pomarańczą?
- Jak to co? Zjadłem!
- I to ma być oszczędne życie? Proszę spojrzeć, bierze pan pomarańczę, rozkraja ją na pół, z jednej połówki wyciska sok na rano, drugą skraja do sałatki. Jedną połówkę skórki może pan wykorzystać jako popielniczkę, drugą kroi drobno i wykorzystuje jako odświeżacz powietrza do zabicia zapachu papierosów. Dam panu drugą szansę. Proszę, to parówka, jutro powie mi pan, jak pan ją wykorzystał.
Facet się wściekł. Na drugi dzień znów przyszedł do prezesa i opowiada:
- Najpierw ostrożnie zdjąłem z parówki skórkę. Z jednej części parówki zrobiłem koreczki na zagrychę, drugą zaś zmieliłem na kotlety. Z dwóch metalowych zacisków zrobiłem kolczyki, które dałem wczoraj pańskiej córce, kiedy zaprosiłem ją do kina. A ze skórki zrobiłem prezerwatywę, którą zużyłem, kiedy wczoraj dymałem pana córkę. W rzeczy samej oto ta prezerwatywa. W środku znajdzie pan śmietankę do swojej porannej kawy.